Dzbanka nie zrobiłam, widać to nie był mój dzień. Z gliną w ogóle jest tak, że nie jest łatwo. Szczególnie na początku. Glina wymaga skupienia, odwagi, precyzji, siły, hartu ducha i dużej wyobraźni. Gdy zaczynałam było bardzo ciężko, na samą myśl, że muszę dotknąć tej obślizgłej, brudnej i śmierdzącej brei wymiotowałam. Dziś już jest lepiej, nawet to lubię. A gdy przychodzą gorsze dni, patrzę na to zdjęcie. Przypomina mi moją wyprawę do Torino, gdzie zrobiłam sobie swoją pierwszą wystawę zagraniczną. Wtedy po raz pierwszy uświadomiłam sobie, że naprawdę kocham to co robię:)
Update: A jednak coś się udało. Słonik dla mojego męża, trochę go nawet przypomina;)